Dziennik (2000–2008)

Kazimierz Hoffman zmarł 3 marca 2009 roku w wieku 80 lat. Pisał swój Dziennik krótko – niecałe dziewięć lat. Zapisy obejmują ostatni okres życia poety, urywają się 27 października 2008 roku. Przez kolejne pół roku, od późnej jesieni do zbliżającego się końca zimy 2009 roku, zmagał się ze śmiertelną chorobą. W tym czasie nie zapisał w ostatnim swoim dziele ani jednego słowa.

Dziennik (2000–2008) Kazimierza Hoffmana został wydany w 2017 roku przy wsparciu finansowym miasta Bydgoszczy, Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy. Ponad 400-stronnicowe wydawnictwo opracowane zostało przez Grzegorza Kalinowskiego na podstawie dwóch zeszytów w sztywnych okładkach. Inicjalny zapis w „zielonym” brulionie, zawierającym 192 strony formatu A5, pochodzi z 28 stycznia 2000 roku, ostatni, w „czerwonym” tego samego formatu A5 zawierający 100 stron z 27 października 2008. Ten drugi został zapełniony w trzech czwartych objętości.

Pierwodruki Dziennika ukazywały się w: „Kwartalniku Artystycznym” (zapisy od 6 stycznia 2003 do 21 października 2003 roku oraz wybór z roku 2004 – od 19 listopada do 13 grudnia); „Toposie” (zapisy od stycznia 2001 do końca lutego tegoż roku); „Filo-Sofiji” (zapisy od 25 stycznia do 20 listopada 2000 roku, od 1 marca do 12 maja 2001 roku oraz od 1 stycznia 2002 do 30 grudnia 2002 roku).

Jest to dziennik intymny, który w literaturze europejskiej uformował się jako gatunek literacki na przełomie XVIII i XIX wieku. Diarystyczne zapisy następują w porządku chronologicznym, z dnia na dzień, są zwarte i wzajemnie powiązane. Skupiają się na wielu wątkach: przede wszystkim fundamentalnym dla Hoffmana – wątku Poezji, pisanej wielką literą, bo to swego rodzaju, niejasna i tajemnicza przestrzeń spotkania wiary i poezji; wątkach poświęconych centralnej postaci wiary chrześcijańskiej, Jezusowi; filozofii, a także muzyce, malarstwu, sztuce (najogólniej mówiąc) oraz życiu prywatnemu. Większość zapisów to jednak wiersze i ich robocze wersje, w których autor zmierza do osiągnięcia najdoskonalszego kształtu, który i tak ostatecznie nie będzie tym. To nieustanny pościg za poetycką doskonałością. Odsłania tutaj Hoffman tajemnice swojego warsztatu poetyckiego. Przemawia niczym mentor, poucza na czym polega tzw. praca w języku. Materia wiersza, jego ostateczny kształt, a także pojęcie, które poeta wziął od Gadamera – eufonia, czyli współbrzmienie struktur słownych w utworze – wszystko to stanowi przedmiot „katorżnej” wręcz pracy nad wierszem.

Różnymi przymiotnikami zaopatrywano dzienniki – poufny, intymny, metafizyczny, „pisany nocą”, Miłosz nazwał swój Rokiem myśliwego, Dostojewski Dziennikiem pisarza, Hoffmana można by nazwać dziennikiem „poetyckim”.

Obecne są w Hoffmanowych zapisach także wątki polityczne, komentarze aktualnych wydarzeń w kraju i na świecie z okresu obejmującego czasową perspektywę Dziennika od 2000 do 2008 roku oraz zapisy retrospektywne z dzieciństwa poety czy lat poprzedzających cezurę drugiego tysiąclecia. Wspomnienia łączą się z następującymi w roku kalendarzowym rocznicami, cyklicznymi i uświęconymi świętami roku liturgicznego Kościoła katolickiego. Wątki osobiste dotyczące rodziny pojawiają się rzadko – są dyskretne, ściszone i świadczą o wielkiej czułości i trosce.

Hoffman uciekał przed światem, w którym widział destrukcję i rozpad, przed chaosem, będącym, według niego, skutkiem zaniku wiary, nihilizmem objawiającym się w sztuce, niekompetencją, lekkoduchostwem. Ocalenie widział w świecie natury, której był wręcz bałwochwalczym piewcą. Widział je także w wielkiej sztuce europejskiej, w malarstwie, muzyce. Wierzył, że zwierzęta obdarzone są duszą, a cały świat przeniknięty jest duchowością. Dla Hoffmana ocaleniem była jego poezja. Wyznaczał jej rangę najwyższą. „Poemat sławi świętość” – powtarzał wielokrotnie za Hölderlinem, poezja była dla niego świętością. Samego siebie postrzegał jako istotę obdarzoną darem, był tego daru w pełni świadom, nie znał, bo nikt nie zna, tajemnicy swego powołania, jego przyczyn sprawczych. Wierzył jednak, że to łaska, i jak łaska wiary, dana mu przez Boga. Potwierdzenia tej prawdy poszukiwał w świecie, a właściwie doznawał jej nieustannie – w zdarzeniach, niejednokrotnie dramatycznych; w znakach, które zauważał wokół siebie – w Tleniu, w czasie spacerów po lesie czy nad jeziorem. Mówił temu światu – tak. Poszukiwał racji uzasadniających poezję również w tekstach filozoficznych. Utrwalał cytaty z poetów i filozofów. Snuł wywody podważające koncepcje i twierdzenia twórców uważanych powszechnie za autorytety w filozofii współczesnej.