Pisać tłumiąc zachwyt

Stary człowiek przed Poematem Kazimierza Hoffmana to w pewnej mierze rodzaj summy życia poety, coś w rodzaju „spowiedzi”. Swoistego procesu, w którym próbie czasu, weryfikacji poddane zostaje wszystko to, co do tej pory siedemdziesięciojednoletniemu poecie udało się powiedzieć, zapisać, utrwalić w formie wierszy. Tak rozumiem fakt obecności w jednym tomie wierszy nowych i znanych już z publikacji w zbiorach wcześniejszych. Obecny należałoby określić mianem wyboru. Świadomego i przemyślanego. Komponowanego od nowa zespołu, od juveniliów po wiersze pisane niedawno. Oto właśnie wspomniana próba, której narzędziem ma być czas. Jednak, co charakterystyczne, nie tylko ten, który upłynął, lecz w ogóle czas, ten który był, jest i zapewne będzie.
Hoffman zawsze był nadzwyczaj oszczędny w swoim poezjowaniu. Unikał rozgłosu, reklamowego szumu, wszelkiej przesady. Zawsze towarzyszyło mu przekonanie, że „nie ma cenniejszego dobra od prawdy, dlatego należy się z nią obchodzić rozsądnie i wstrzemięźliwie”. Prawdy, lecz konkretnej, jego własnej, prawdy jego egzystencji, doświadczeń i refleksji.
Konstrukcje wierszy poety wykazują równie konsekwentną skromność i oszczędność. Nie nadużywają słów, ozdobników, elokwentnych, retorycznych popisów, nie ma w nich przepychu czy nadmiaru. Zdecydowanie preferują fragmentaryczność, bo i w gruncie rzeczy fragmentaryczny jest nasz odbiór świata, choć tęsknimy do jednego, niepodzielnego obrazu, raz na zawsze danej interpretacji, pewności stuprocentowej. Zapewne z tego względu autor Trwającej chwili stosuje pewne domyślniki, nie stawia kropek nad „i”, wykorzystuje efekt swoistych pustych miejsc. To być może skutek przekonania, że w naszym człowieczym losie, zmaganiach z otaczającą rzeczywistością tyleż staramy się ją poznać,
zrozumieć i opisać materialnie, co tak samo, poznać, zrozumieć i opisać duchowo. Zatem opierać się w równej mierze na sprawdzalnym i weryfikowalnym badaniu, co na posługiwaniu się intuicją. Rozum i wyobraźnia są bowiem bardzo blisko siebie i jednakowo konieczne, zaś język służy do zbudowania między nimi łączącego pomostu.
Inna, niezwykle istotna cecha wierszy bydgoskiego poety to namysł, zastanowienie przed wypowiedzią, rozwaga. Czytając wiersze Kazimierza Hoffmana, co nie jest procesem łatwym, bo wymagającym ogromnego skupienia, czasu i ponawianej lektury, odnosząc często wrażenie jakiejś hermetyczności, trzeba się koniecznie poddać ich rytmowi. Całkowicie i bez reszty. Nie wystarczy myśleć wraz z poetą, poprawnie odczytywać przywoływane, sygnalizowane, sugerowane zjawiska, zdarzenia, postaci, trzeba także – przede wszystkim uruchomić siłę własnej wyobraźni. Jakby „domyślać”, „doczytywać”, „dopisywać”, a więc w rezultacie dopełniać to, co poeta wedle własnej wiedzy oraz imaginacji zaledwie wskazał. Jakkolwiek wskazania te dla niego samego są pewnie kompletne i domknięte. Poszukujemy sedna rzeczy. Czymkolwiek by ono nie było i jak bardzo nie byłoby przed nami ukryte. Przecież prędzej czy później musi się przed nami odsłonić. Choćby na chwilę. To sens i funkcja istnienia. Jak w wierszu Drzewo obiecane:

byłem już pewny
piórko po piórku
słomka po słomce
odbudujemy świat

Hoffman nie pisze wierszy dlatego, że uważa się za poetę, kogoś kto uprawia ją niby zawód, rzemiosło, komu zatem wypada co jakiś czas coś publikować, wydawać jakieś tomy. Nie. Pisanie jest dla niego czymś takim jak samo życie, które jest. Owszem, niejasne, wciąż wywołujące pytania i domagające się na nie odpowiedzi, ale zarazem ciągle niedefiniowalne, pełne zagadek i tajemnic, niedopowiedziane do końca. Pisanie tak jak Życie jest. Po prostu. Tak jak i w pewnej mierze wiersz Hoffmana, który przecież też jest. Niejednoznaczny, ale zarazem czytelny, napełniony obawami i wątpliwościami w takiej samej mierze jak i niezmierzonym zachwytem nad wszystkim, nad pięknem, nad prawdą

przyjąć to
co uchwytne: ciągłość bólu w przerywanym rytmie,
potwierdzony ruch
(Uchwytne)

Także i z tego powodu warto, jak sądzę, czytać nie tylko każdy jego tom, nie tylko wiersz po wierszu, ale i słowo po słowie.
Liczne wiersze z tego tomu to jakby stłumione, ciche krzyki. Z całą pewnością nie jest to na szczęście krzyk rozpaczy. Może bardziej jakaś forma spokojnego protestu. Niezwykle łagodnego, bo w gruncie rzeczy poeta godzi się na świat takim, jakim on jest. Nie chciałby, aby cokolwiek zostało zapomniane. To raczej jakiś rodzaj troski o to, by trwać w harmonii i zgodzie z Naturą.

Rzeczy i sprawy z moim udziałem.

Niby postać na tle okna
obrysowujące swoją sylwetkę światłem

dla sity wyrazu. Aby nic stały się zapomniane.
(inc. Filozofii wolności, która polega na tym, że)

Poeta wyraźnie pokazuje swą starość, która nie jest udręką. Nie męczy go. Nie wstydzi się jej. Bo ona jest. Tak jak jest też poeta. Trwa. Pisze. Żyje. Cieszy się tym wszystkim, co jest mu dane postrzegać i doświadczać, starając się przy tym wciąż „tłumić zachwyt”. Bowiem wszystko co w nas i wokół nas, warte jest zachwytu. Dlatego ma sens podejmowanie wciąż od nowa trudu opisania i utrwalenia – w tym przypadku w wierszu – każdej chwili. Próbując napisać o innych, wciąż pisze o sobie.
Zastanawia go kształt granicy, którą każdy przejść musi. Aby czegoś się o niej dowiedzieć rozmawia z innymi ludźmi, do refleksji pobudza go zwykły pies czy las. Od nich, wszystkich tych elementów, uczy się trudnej sztuki zgody i umiejętności dostrzegania sensu oraz wartości, które są. Życie trwa krótko. Czas szybko płynie.

zarys widzenia. Tego, co przyśnił
w dzieciństwie chyba Lecz teraz bliżej Blisko, tuż
(Stary człowiek przed Poematem)

Poeta zapisuje jakby odbicia wewnętrznych wrażeń i doświadczeń. I co ciekawe, kiedy dotyka spraw ostatecznych, „sytuacji granicznych”, nie rejestruje łęku. Przeciwnie, wciąż zdaje mu się towarzyszyć wiara, że w każdej chwili przyjść może ten najważniejszy obraz, najistotniejszy wiersz. Stąd nadzieja i czujne nasłuchiwanie, ważenie słów, prostota i szlachetny umiar. Wszak stajemy się nieprzerwanie, powoli, aż do chwili „przed Poematem”, aż po nieskończoność. Szczęściem jest przeżywać świadomie fakt, że się jest. Cenną jest świadomość, że czas znakomicie porządkuje życie i porządkuje poezję. Daje
możliwość może nawet nie tyle poznania siebie, co rozpoznania sytuacji, zwłaszcza tych związanych z własną osobą. Ten konstruujący przebieg czasu, bo bez wątpienia jest on konstruktorem-architektem, prowadzi nas ku mądrości. Ta zaś nie jest jakąś arcywiedzą, zbiorem imponujących informacji pozwalających na zdobycie głównej nagrody w Wielkiej Grze. To mądrość zgody na nieuchronność istoty rzeczy. Pogodzenie się ze śmiercią, innymi ludźmi, zgoda na życie bez złudzeń, trzeźwe i przepełnione sympatią spojrzenie na świat, które są kolejnym źródłem i podstawą nadziei. Kształty, jakie poecie udaje się w swych wierszach pokazać, mają znamiona epifanii, tj. objawienia, które może często bywają nieco ułomne, niedopowiedziane, niepełne, wynikające z pozornie błahych, prywatnych, indywidualnych doświadczeń, ale przez to w jakże ludzkiej skali. Takie być powinny, bo inne są pewnie jedynie naszą uzurpacją.
Kazimierz Hoffman komponując swój najnowszy tom, po raz kolejny stara się światu nadać ciągłość, oblec w kształty. Pokazuje to, co przecież jest tuż obok nas i w nas samych, a czego dotąd nie dostrzegaliśmy. Równocześnie każdy ze składających się na tom wierszy jest nie tyle światem, co jego słownym, językowym przedstawieniem. Przywoływanie konkretnych obrazów, wskazywanie, że coś jest czemuś podobne nie oznacza sądu kategorycznego, nieodwołalnego stwierdzenia. Zachęca, skłania czytelnika do zastanowienia nad związkiem formy tekstu, pojęciowej, dźwiękowej, graficznej, ze światem
rzeczy, związkami słów z obrazami, które mogą one tworzyć, a także słów i obrazów z samą rzeczywistością. W ten prosty pozornie sposób roztacza przed nami szeroką metafizyczną perspektywę. Chętnie więc oddajemy się we władanie organizującemu książkę tonowi, który wciąż zmusza nas – i zachęca – do ponawianej lektury. Ku pożytkowi bez wątpienia.

Kazimierz Hoffman, Stary człowiek przed Poematem, Kujawsko-Pomorskie Towarzystwo Kulturalne, Bydgoszcz 1999

[Za: „Kwartalnik Artystyczny. Kujawy i Pomorze”, nr 1 (25)/2000]