Przenośnia

W nowej książce Kazimierza Hoffmana najmocniej poruszył mnie wiersz Nad Husserlem. Z dwóch powodów: ze względu na swoją własną wartość i ze względu na to, że jest symboliczny dla późnej poezji Hoffmana.
To jest wiersz o p r z e n o ś n i – ale nie o figurze retorycznej, nie o tropie poetyckim. O „przenośni w sensie przenośnym”, niejako przenośni podniesionej do potęgi czegoś ważniejszego od poetyki.
Co się w tym wierszu „przenosi”? Co w nim zostaje poruszone? – Człowieczeństwo.
Wydaje się, że jest tylko jeden człowiek tego wiersza, monologujące „ja” piszące wiersz o starym człowieku piszącym wiersze. Czy to Kazimierz Hoffman piszący wiersz o Kazimierzu Hoffmanie? – Możliwe. Jeśli tak jest, to uwaga jego „ja” przenosi się z siebie na siebie. Taki ruch, taką „przenośnię” nazywamy samopoznaniem.
I jest siostra Benedykta od Krzyża, która po swojej męczeńskiej śmierci w Auschwitz została w e z w a n a – a więc przeniesiona strumieniem swojej świętości ku Zbawieniu.
I w wiecznym teraz w z y w a ku Zbawieniu swojego nauczyciela i przyjaciela, umierającego Edmunda Husserla. Tytuł Nad Husserlem nie znaczy więc „namysłu nad dziełem Husserla”, bo o człowieka tu idzie, a nie o jego książki, chociaż i one są ogarnięte Zbawieniem. Tytułowe „nad” to wzniesienie się człowieka nad siebie samego – energię tego wzniesienia się ku Zbawieniu nadaje nam jedynie tutejszy ziemski ruch miłości i przyjaźni od Osoby do Osoby. (Wiemy, jak bardzo Hoffman ceni filozofię Lévinasa…).
Ten ruch jest właśnie „przenośnią”. Ona najpierw jest samopoznaniem poety. W tym samopoznaniu otwierają się „przenośnie” cenniejsze: poruszenie człowieczeństwa od poety piszącego wiersz do jego autoportretu, od autoportretu do życia i śmierci innych ludzi, którzy „przenoszą” ku sobie wzajemną przyjaźń, a ta przyjaźń – Miłość właściwie – pozwala na „przeniesienie” ich wszystkich ku Zbawieniu.
A poeta piszący taki wiersz „przenosi” to poruszenie człowieczeństwa na siebie samego – to mu pozwala mieć nadzieję Zbawienia.
A my, czytelnicy, a każde nasze „ja”? – My także zostaliśmy p o r u s z e n i – to banalne określenie nabiera wstrząsającego sensu. Ten wiersz jest wstawienniczą modlitwą wszystkich za wszystkich, jest włączeniem się w nurt międzyludzkiej „przenośni”, która jest samą istotą człowieczeństwa. I przenosi ponad człowieczeństwo.
To jest istota dzisiejszej poezji Kazimierza Hoffmana: poruszenie człowieczeństwa.
Jak dziękować za modlitwę?… Dziękuję, Kazimierzu.

[Za: „Kwartalnik Artystyczny. Kujawy i Pomorze”, nr 4 (60)/2008, Głosy o Znakach Kazimierza Hoffmana]