***
Hilton* rezygnuje.
Dwie wzdłużne plamy na białym tle. I brak języka.
Próbował w skos: każde ich przesunięcie tworzy wciąż
nowe podziały. To na nic. „Sprawdźmy robotę w równaniu,
na cyfrach” – usłyszał kiedyś. Uśmiecha się gorzko;
ten wariat był z Hagen.
Powrócić do koła?... Chłód. Brak języka.
– wolno odwraca obraz. Przeciąga palcami: pojmuje oto,
że przedmiot wypełnił się chłodem (nie tym jednak,
który zamierzył),
że jest już n i e s w ó j,
jak srebro na podniebieniu.
* Roger Hilton – autor June, 1953.
