– Wrzesień był wspaniały: ogród. Wszedłem do środka;
weszło nas kilkoro, był Bohr. Ogarnęła nas cisza
pełna nieuchwytnych poruszeń drzew
(szelestu) z Louveciennes
– I żeście weszli?
– On nas ośmielił;
malowany w c z e r n i pień
d a l s z e j tam wierzby (zasupłały, niebiesko,
pod sznurek, wyciszony strumień – pisał ktoś potem)
był niczym innym jak Widzę do dziś
ową scenę. Całość stoi w zachwyceniu: ranek... Tylko
t a m właśnie, o –
ciche tkactwo światła, nagryzione czernią,
puszcza oczko: błąd! Tak, „dziurka w muślinie”. Był
błąd; on nas ośmielił.
– Obraz miał skazę?
– Tak, wejście.