Ojciec

Co wieczór
słychać kroki przy drzwiach
puk puk
wchodzi ojciec

z pośpiechem
ściągam z twarzy zmiętą
maskę
brudna butelka
wędruje pod stół

dzień dobry ojcze
jak zdrowie ojcze
usiądź ojcze
Co robisz
ojcze!

Obraz
zaczyna falować
rozprasza się ginie

Nie ma ojca
nakładam maskę
otwieram butelkę

puk puk

Boże jak bije we mnie ten młot









[Wiersz ukazał się w 4 (16)/1957 numerze „Pomorza”, w nieco zmienionej wersji w tomiku Trzy piętra domu].