Rozmowy
I mówi pierwszy W końcu trzeba uwierzyć w tę historię bez drutu w ten balonik wynikający bez słomki poruszający się bez gazu, powietrza w środku – sam jeden pomiędzy Chelsea a dębem w Rogalinie w cudowne rozmnożenie łąki w przemianę rosy w wino (w ten kiełek pod jezdnią powtarzający do skutku powtarzający rzecz całą o wiertle przebijaniu i listku zielonym) w ową kroplę o właściwościach łagodnej prawej ręki i napełnionego dzbana w te kwadraty obłoków kasztanów trójkąty przemiany błękitnego w zielone o, zielonego w żółte – w tę wielką szybę mokrą pod procami blasku! bo oto: zakołysały się haszcze i dzień – zapłoniony, nagi – jak dziewczyna Renuara dopada naszego ciała – – – zamykamy oczy rozchylamy usta * I mówi drugi Dokąd zmierzasz Z chmury potwora który po trzykroć oplata ziemię Ten Ocean opada Na ogród, na ptaka kiedy w koronie ukrywa szary koszyczek gniazda Ten Ocean opada W dzbany owoców, o głębiej do pestki do samej chłodnej szypułki soku Ten Ocean opada Kropla po kropli przez dzień i przez sen, który nami jak źdźbłami szeleści Ten Ocean opada Jakże napięta jest cisza ogrodu jak niespokojny wróblika krok zobaczysz synku ukaże się dno * Trzeci milczy Mieszka wysoko i jego głos dochodzi najpóźniej
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)