Rozmowy

I mówi pierwszy

W końcu trzeba uwierzyć w tę historię
bez drutu
w ten balonik wynikający bez słomki
poruszający się bez gazu, powietrza
w środku –
sam jeden
pomiędzy Chelsea a dębem w Rogalinie

w cudowne rozmnożenie łąki
w przemianę rosy w wino

(w ten kiełek
pod jezdnią
powtarzający do skutku
powtarzający rzecz całą o wiertle
przebijaniu i listku zielonym)

w ową kroplę o właściwościach łagodnej
prawej ręki
i napełnionego dzbana
      w te kwadraty obłoków
      kasztanów trójkąty
      przemiany błękitnego w zielone o, zielonego
      w żółte –
w tę wielką szybę mokrą pod procami blasku!

bo oto: zakołysały się haszcze
i dzień – zapłoniony, nagi –
jak dziewczyna Renuara
dopada naszego ciała
– – –

zamykamy oczy
rozchylamy usta

          *
I mówi drugi

Dokąd zmierzasz Z chmury
potwora
który po trzykroć
oplata ziemię
Ten Ocean opada

Na ogród, na ptaka
kiedy w koronie
ukrywa szary
koszyczek gniazda
Ten Ocean opada

W dzbany owoców, o głębiej
do pestki
do samej chłodnej
szypułki soku
Ten Ocean opada

Kropla po kropli
przez dzień i przez sen,
który nami
jak źdźbłami szeleści
Ten Ocean opada

Jakże napięta jest
cisza ogrodu
jak niespokojny
wróblika krok

zobaczysz
synku
ukaże się dno

          *
Trzeci milczy

Mieszka wysoko
i jego głos dochodzi najpóźniej
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)