Stwardnienie rozsiane
bezlik pionowych a gibkich, swarliwych z lekka źdźbeł, pędów, wszelakich traw z miotełkami u szczytu; wyniosłych, przeto nagabywanych z przekory raz tu, raz tam przez wygięte w łagodny łuk pojedyncze źdźbła i odnóżki: świetliste formy natury, modulowane ruchem niby struny harf, zależnie od gry światła – zapisałaś? i nie czekając aż mu odpowie czy przytaknie, dźwiga znad poduszki głowę i patrzy na górną gałąź drzewa za oknem, na jego koronę z paroma kulkami, plamkami cynobru, które raptem, ni stąd ni zowąd, w bezwzględnym i zło- ścią zaprawionym tonie (tak znamiennym ponoć dla jego choroby) nazwie z krzykiem: jarzębinowe! bez większego związku przecie z tym co podyktował. A treść wyszła mu w końcu tak jak chciał: z tą całą prawdą i pięknem rzeczywistych traw, chociaż ich od lat nie oglądał. Kobieta unosi twarz znad kartki i teraz dopiero słyszymy jej „tak”.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)