Tamayo odpada
– Malujesz zieleń? – Buduję liść. Niepewnie nieco jeszcze, na podkurczonych łapach, wraca rozwaga. Jak dużo. Można już budować, nie szczędząc rzemiosła. Tamayo odpada. Z przedmiotów w świetle to co najprostsze wybiera sobie oko i stawia przed sobą. Trwa praca: szczegół po szczególe scala się obraz. Dwa wzgórza, w dali, zbłękitniałe lekko. I forma mocna u samej krawędzi zmiennego obłoku – drzewo: chwytne jak imadło, proste rękodzieło, co odosobnione naraz, wydaje się nam świadczyć tylko o kłopotach (i uporze) starego wytwórcy, zanim nie zakwitnie.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)