Tamayo odpada

 – Malujesz zieleń?
 – Buduję liść.

 Niepewnie nieco jeszcze, na podkurczonych łapach,
 wraca rozwaga. Jak dużo. Można już budować,
 nie szczędząc rzemiosła.

 Tamayo odpada. Z przedmiotów w świetle
 to co najprostsze wybiera sobie oko
 i stawia przed sobą.

 Trwa praca: szczegół
 po szczególe
 scala się obraz. Dwa wzgórza, w dali,
zbłękitniałe lekko. I forma mocna u samej krawędzi
 zmiennego obłoku –

 drzewo: chwytne jak imadło, proste rękodzieło,
 co odosobnione naraz, wydaje się nam świadczyć tylko
 o kłopotach (i uporze) starego wytwórcy,
 zanim nie zakwitnie.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)