Z Księgi Jozuego
I „Panie, pozwól, że wezmę” – ale nie uderza jeszcze, bo tamten jakby drzemał. Miasto stoi w swym świetle stokrotne niby chwast. „Panie, pozwól” – powtarza znowu Jozue; cisza. I ciemne spojrzenie Boga ogarnia stopniowo dolinę. W koronach wstaje wiatr. Tak, teraz się to stanie. Dopadam dołu i szybko układam psalm o Bożej wspaniałości. II Po czwartej zawrócili. W kierunku na Arkub słychać jeszcze pomruk oddalającego się nieba; zanika. Zbocze stygnie powoli w cieniu, jest cicho… to sprawia mi ulgę. Nie wiem jak długo drzemałem. Wciąż jeszcze trwa dzień. Na odległość ręki widzę tego samego wciąż ptaszka bardzo drobnego: pleszka? mysikrólik? podciągam się trochę bliżej. Nie sfruwa; krwawi coraz mocniej.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)