Bar

czeka. Cierpliwie czeka na czarnym krześle baru, 
niemo, wpatrzony stale w  j e d e n  punkt: nie 
z baśni chyba, nie z Andersena; drobny 
chłopczyk z poważną twarzą. Czeka, aż ten, 
z którym tu przyszedł, 
który posadził go na krześle (bardzo 
podobny z oczu do niego), odstawi kufel 
i powie: 
               Wojtek! biorąc malca za rękę; 
jest. Lecz zanim wyjdą, dziecko wolno unosi twarz 
i patrzy na ojca. Wychodzą już, wyszli. Jak ciężkie 
jest życie; i jakie święte. 
         
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)