Bory w grudniu

bez bieli jeszcze, zaś widok jakby w skrócie – 

za czernią, wskroś niej raczej, słońce 
czerwone, mocno. 
                             Nie, nie ból jeszcze, 
spokojnie, stary. Coś wszakże idzie, już schodzi, teraz. 
Spoglądam w górę. I myśl nagła, z Aikena, co więcej, 

pewność niemal. Płatek śniegu mym ojcem. 
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)