Do Krzysztofa Nowickiego
Verweilung, auch am Vertrautesten nicht,
ist uns gegeben…
1 tak, pozostawanie nawet przy najbliższych rzeczach nie jest nam dozwolone, wiem. Te słowa Rilkego do Hölderlina, ja, przy zachowaniu całej różnicy, jaka dzieli, bacząc na Skalę, a jednak na miarę w miarę w ł a s n ą (w sposób, który zresztą tak dobrze znasz, mnie obserwując), chciałbym odnieść do rzeczy nikłej, przyznaję, wyjętej z t ł a, lecz dla mnie ważnej. I nie do przeoczenia Słuchaj spośród form cichszych pamięta się zwierzę, kiedy niszczeje. W i e l k i e s p o j r z e n i e p s a pod koniec, nim zdechnie, zalany własnym kałem z powodu jelita, co pęka – od Koła; poniosłem go jeszcze. Pamiętam: brama Pusta jak niebo sala I to: drobny jakiś człowiek, jakiś biały fartuch nad skórą psa mówiący w zamyśleniu: „kierowcy nie patrzą n a to i cisną na gaz” nakrywamy szmatą, po czym wychodzę 2 to tyle o jednym. A przecie tak samo można by mówić o wszystkim. Przypomnę choćby zmarłego przed tobą Andrzeja N. i jego obraz (mawiał zawsze Nie tworzę malarstwa, robię obrazy To było uczciwe z jego strony) A więc ta rzecz Spełzły kwadrat w dużej skali, z prze- wagą linii nad plamą I jedna forma, j e d n a Nic więcej, patrz łysy mężczyzna Ktoś po czterdziestce Ma kurtkę Lee w jej rozchyleniu tłusty tors Obrzmiała szyja, krótka A zobacz dłonie Przedziwnie małe Wkręcane jakby, jak u lalki. Żart? A jednak w tym zwięzłym studium smutku jest coś, tak, c o ś p o n a d t o – spłowiałe oczy są wzniesione (...) drobna a wielka gości tu nadzieja? Święty Szczepan w dżinsach, kamienowany przez świat nazwałem to płótno, p e w n y diagnozy Pewny swego nosa Wówczas, tak A teraz wątpię; bowiem co jakiś czas nadchodzi Myśliciel o wielkim umyśle i chłodnym sercu, siada naprzeciw i nas w y ś m i e w a. Może to wszystko co mówię w tej chwili krzywdzi kogoś; bardzo Nie wiem i wybacz jeszcze ten pośpiech w składni: c z u j ę zagrożenie 3 J a k i jest świat, to dla tego, co wyższe, jest obojętne, zupełnie. Bóg nie objawia się w świecie* znamię ślepoty w przestrzeni logicznej, tak myślę A wiesz, sięgnę raz jeszcze po tekst zgoła odmienny, z Thomasa Mertona; ten, w którym jest mowa o Diadochosie z Photike i jego wierze w miłosierdzie Boże, mocnej, tak bardzo; a który uważam za wiersz nad wierszami, bezwiednie, zgoda, na czucie, ale o który prosiłem, abyś go czytał przed każdym snem jako modlitwę za siebie i za mnie, bo czas. Ból, nie, u c i s k raczej, z lewej strony, nisko, właśnie. Strach? nie, b e z r u c h tylko i czas; gaszę światło, pogodzony. 1997
* Ludwig Wittgenstein: Tractatus logico-philosophicus, teza 6.432.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)