Głowa
Z wiedzą o rozpadaniu się pysznych miast i to, że giną, budował Frederick Kiesler swego Dawida; był w formie i rzeźba jest dwoista. Oto łagodnie lśnią: wygięta w śniadym metalu dłoń, dłoń h a r f i s t y i drobna, skręcona nieco, jak w przyciasnym lakierku, stopa. Oba szczegóły wydają się być zresztą muzyką dla uśpienia oglądających i są piękne; stójmy chwilę jeszcze. A jednak cel całego zamysłu jest zgoła inny, choć Kiesler, jak wiemy już, myli uwagę. Zdradza go nam od początku samego wielki wektor owej kompozycji – nie naruszona w swej jedności głowa: zwięzła, w kwadracie, z podwojoną szczęką. Oko – okrutne ptasie oko pogardzanej rasy, które zaczęło, widać to wyraźnie, kombinować.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)