Jesienny ranek w Éragne
1 pejzaż; zatem wszystko tutaj dla wzroku, dla zmrużonego oka w przechylonej głowie oglądającego; zgodnie z regułą. To zaś co jest n o w e, to j e d n i a tego kadru z ż y w e j przyrody. I nie przez nagromadzenie (jak się w stertę zbiera kamienie lub zgrabia pokos), a poprzez jedność, tak, substancjalną jedność ilu naraz rzeczy! Leibniz byłby w niebie. Sad. Zauważ: nie jest grodzony Ten sad jest w o I n y Fala za falą krąg za kręgiem swoich świeżych jeszcze ponad podziw traw (a przecie to już jesień) ł ą c z y się z dalą płynnie i bez przeszkód, ze zbłękitniałą mgiełką drzewostanu okolicznych lasów w dalekim tle pod ciszą obłoków Niebo jest wysokie 2 : to plan ogólny, abyśmy ujrzeli całą j a s n o ś ć widoku. Lecz aby ją „trzymać” aby „nie puścić” obraz ma mocny pierwszy plan, w myśl zasad kontrastu wzmacniającego światło A stąd i s z c z e g ó ł, wyrazisty szczegół; Pissarro czuł go aż nadto. Dołem więc, tuż przy nas dwa strzępiaste drzewka śliwy czy jabłoni Każde z drobnych listków: zieleń z krztyną u- gru ugru złocistego, chłodne wino cienia z prawej strony pnia, co znaczy jedno tylko: od wschodu p r ó s z y blask tak, wszystko tu d o t k n i ę t e – punkt po punkcie plamka przy plamce drobnym ruchem pędzla w ciepłej dłoni malującego (to potem swą manierą zatrze dywizjonizm) I 3 wreszcie to: w prześwicie listowia, wyżej, nieco z boku (za pniem siwego wiązu) karminowa plama dachu nad bielą ścian domostwa. Rolnik co dopiero wyprowadził konia na łąkę z lewa, aby się pasł. Drobny znak z koloru, w domyśle raczej, nic niemalże, a trwa. I mówi o człowieku w zgodzie z naturą.
Jesienny ranek w Éragne – obraz Kamila Pissarro z roku 1897.
