Kropla
Skręcając szybko w lewo biegło się na łąki mówiono jesień ktoś wołał wiatr – – – Bielawy były zawsze pastwiskiem latawców. To niezbyt dokładne Pergamin sznurek Lecz sposób życia drżenie ich skowyt Ten posłuch nagły na eheu malca A jednak często myślałem o nich jakby o zwierzętach przed ujarzmieniem. A więc O psy, mówiłem Patrz wilki Z tym całym zgrzytem siekaczy warkotem O rajskie ptaki Lecz te najczęściej tracą na drutach sex Co Ogony Smoki na serio zajadłe Słońca ach Gwiazdy wróżą koniec epoki to o latawcach. Mówiono jesień Jesień szła już w ogniu Papiery klonów płonące w powietrzu Przemiany przemiany Pamiętam jeszcze na skraju jezdni człapał jeż Nadeszła kobieta Przyklękła, uniosła: „Nie bój się nie bój” Patrzyłem za nią Pielęgnując dobro dochodzicie sensu Po dwa po cztery stukały kasztany I pierwsza kropla upadła cicho
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)