Lipchitz
A po chwili przychodzi na myśl i mówię Jutrzenka zostawmy malarstwo. Ów pierwszy mówił prawdę: jest w ruchu cała jej ciche palce oddzwaniające w tylu elementach jest wokół. Zna sztukę odmiany jest wokół. Ze wszystkich jej chwytów obserwujmy ten jeden ujęty (przez nią) obmyty przedmiot wyzbywa się raptem naszej sierści i kłów: odwyka znów: świeci. To wszystko. Dane są nam tylko świetliste m a s y Zauważ współczesna rzeźba, w miarę zajadła o wielorakim przeznaczeniu pod odlewem z porannego światła zdaje się zatracać swe żelastwa z przemyślenia: zwoje mięśni, pokrywy, róg. Świeci. Nic więcej. Zastanówmy się czy to mało: byk – wstrzymany roztropnym zamysłem Jutrzenki, Lipchitz: rozbrojony: przez chwilę choćby!
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)