Mallory na Evereście
zrób jeszcze zdjęcie dobra schodzimy wysoki Irvine
chowa aparat
dziwne że dwieście metrów poniżej nie
czuł zbyt wiele i kiedy znowu nakryła ich chmura znad
lewej skały zstępująca poczuł naraz stan zawieszenia
coś jakby noc na skraju świtu w bezmiarze śniegów
przystanęła maca czekanem i
nagłe wspomnienie, raczej
widzenie (jakby dotknął) ostre widzenie frontu we Francji
sprzed siedmiu lat jest
atak boszów stokiem pod górę a on ich trzyma długą
serią i to skutkuje jeszcze jak! potem ten awans w roz-
kazie dziennym; zawsze był z tego diabelnie dumny, tak;
bardziej niż teraz, gdy w s z e d ł na Górę
i tu zostaje.
„… na Evereście” – 8 czerwca 1924.
