Manson. Teatr
Chrystus był łagodny Chrystus zagryzał wargi. Ta prawda jedna w dwóch sądach rozbieżnych, te zdania o człowieku, który umarł za Tyberiusza, a wciąż nie schodzi nam z drogi, podniecają współczesnych. Opowiadać o raju napotkanym biedakom i mówić mijaj szalonemu światu. Pozornie wydaje się być to do zrobienia; tak sądził Manson i spaczył. Struktura jego gminy przypomina wysy- pisko. Tym, co pozwala ujrzeć rzecz całą dokładniej jest chwyt, nie, s p o s ó b w jaki ustawia cały Plan tego co robi – – – na wprost są drzwi; i wciąż trwa cisza. Szmer. Ktoś kaszle jakby. Cisza wreszcie: „zostawcie mi dziecko” to Sharon Tate; pauza. Agonia. Cała scena chwieje się długo w blasku świec wniesionych do wnętrza przez czworo zabójców... Manson po prostu robi t e a t r. Wprowadza do gry te wszystkie rzeczy, których się lękał prosty Jezus: figury, nastrój cały ten teatr w modnym wydaniu * Ostatecznie sprawa kończy się tak, jak było do przewidzenia: bez Krzyża i Chwały w San Quentin. * Ten szczegół: ... zdradzają go modne, dłu- gie bardzo włosy, przycięte drzwiami ściennej szafy na rancho Barkera, kiedy (tropiony) kuli się za nimi zapominając o tym, że po nitce zwierzęcego zapachu i tak dopadną kłębka inne zwierzęta – diabelnie chwytne.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)