Okop

Piachy, wrzosy (chłód) stoimy. Ponoć dobrze w takiej chwili
obrać sobie coś w przestrzeni, mieć ten
szczegół. Masz coś?

Mam: lekką szarą rzecz: skowronka –
                   Gniazdo swoje ma na ziemi,
                   śpiewa dużo cały dzień,
                   powiększony na niebiosach
                   szybkim bardzo skrzydłowaniem
przypominam sobie skądsiś: z książki, z Boga czy od łąki...
Ale czas już. „Teraz będzie” mówi major, a więc ślepy czas
nadchodzi.
                  Chowaj się, Ty, wołam z dołu
i kryjemy się pospołu – on pod niebem, ja pod ziemią,
przysypany jego śpiewem (dodatkowo maskowany)

.  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .  .
już go potem nie ujrzałem, kiedy płomień się odwinął.
    
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)