Okop
Piachy, ranek (chłód) stoimy. Ponoć dobrze w takiej chwili obrać sobie coś w przestrzeni, mieć ten szczegół. Masz coś? Mam: drobną szarą rzecz: skowronka – Gniazdo swoje ma na ziemi, śpiewa dużo cały dzień, powiększony na niebiosach szybkim bardzo skrzydłowaniem przypominam sobie skądsiś: z książki, z Boga czy od łąki... Ale czas już. „Teraz będzie” mówi major, a więc ślepy czas nadchodzi. Chowaj się, Ty, wołam z dołu i kryjemy się pospołu – on pod niebem, ja pod ziemią, przysypany jego śpiewem (dodatkowo maskowany) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . już go potem nie ujrzałem, kiedy płomień się odwinął.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)