Parandowski

                                                     Zamiast książki czytać niebo
Kątem oka widzę, jak litościwy zmierzch
zakrywa posąg fauna
z odłamanym nosem. Słyszę śmiech

i tak jest ze wszystkim. To chora planeta.

Ropa się wylewa z wielkiego okrętu

Ciężkie dymy
stoją

i wojska biegną w stronę wzgórz

                          *
Tym bardziej na tle zamętu
jaśnieje
pismo Platońskie.

                          *
Nadszedł do mnie list

Młody człowiek pisze: „I w końcu z tej
całej podróży pamiętam tylko Jonię,
jej światło”

tym sprawił mi radość.

                          *
Dialog z Bogiem o istocie czasu
otwiera ostatnio mój dzień,

ale nie zamyka;

bielę jabłonie i wysiewam
trawę.

Björnson miał zawsze kieszenie pełne
nasion drzew i rozrzucał je,
pewny,
że niejedno z nich wyrośnie.

                          *
Ujrzałem szczygła i zamykam księgę,
mówi nam mędrzec;

to piękne.

Pokora upokarza rozum, ale nie serce;
ono przez nią wie, że zwycięża
i daje
znak: c z u j e s z  r a d o ś ć

posłuchaj ich:

– Klęczysz?
– Klęknij. Śpiewa ptak. Szumią drzewa.

                          *
A pisarz to człowiek nagi
nad rzeką
         
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)