Parandowski
Zamiast książki czytać niebo
Kątem oka widzę, jak litościwy zmierzch zakrywa posąg fauna z odłamanym nosem. Słyszę śmiech i tak jest ze wszystkim. To chora planeta. Ropa się wylewa z wielkiego okrętu Ciężkie dymy stoją i wojska biegną w stronę wzgórz * Tym bardziej na tle zamętu jaśnieje pismo Platońskie * Nadszedł do mnie list Młody człowiek pisze: „I w końcu z tej całej podróży pamiętam tylko Jonię, jej światło” tym sprawił mi radość. * Dialog z Bogiem o istocie czasu otwiera ostatnio mój dzień, ale nie zamyka; bielę jabłonie i wysiewam trawę. Björnson miał zawsze kieszenie pełne nasion drzew i rozrzucał je, pewny, że niejedno z nich wyrośnie. * Ujrzałem szczygła i zamykam księgę, mówi nam mędrzec; to piękne. Pokora upokarza rozum, ale nie serce; ono przez nią wie, że zwycięża i daje znak: c z u j e s z r a d o ś ć posłuchaj ich – Klęczysz? – Klęknij. Śpiewa ptak. Szumią drzewa. * A pisarz to człowiek nagi nad rzeką
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)