Romeo – Julia
I oto z nastaniem września dzień staje się krótszy Przerywasz wpół słowa Biegniesz do drzewa, stukasz: z gałązki na gałąź sypie się mrok Próbujesz inaczej Wołasz zatrzaskują się skrzydła liść nad głową twoją odwraca się i zwija Twoje słowa o nadziei moje słowa o pisklęta z rozdziawionymi dziobami cofnęły się w głąb I oto jest cisza Nieznana, chłodna ręka zamyka przejścia w gęstwie niezmierzonej nasze oczy rozwarte nasze wargi z metalu odchylone Chodźmy stąd – mówisz Ta noc popatrz Ściana jej chłód mnie przebija Za późno – mówię Zaraz księżyc wzejdzie bezmierne wapienie otaczają nas nie widzieliśmy Werony
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla
dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym
układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)