Tren

Spośród form cichszych pamięta się zwierzę, kiedy
niszczeje.
                                             W i e l k i e  s p o j r z e n i e  p s a
pod koniec, nim zdechnie, zalany własnym kałem
z powodu jelita, co pęka – od Koła.

Poniosłem go jeszcze.

Pamiętam: brama. Pusta jak niebo sala. I to: drobny
jakiś człowiek, jakiś biały fartuch
nad skórą psa
mówiący w zamyśleniu: „Kierowcy nie patrzą  n a  t o
i cisną na gaz”

nakrywamy szmatą, po czym wychodzę.
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)