Wyspa Saint-Pierre
„napisałbym książkę o każdej trawie
łąk…”
Rousseau, Przechadzka piąta
Po spokojnej nocy –
owinąwszy gardło szalem przed lekkim chłodem wyczuwanym od
strony gór,
w bogactwie ziół
rozmaitych uwalniając się od myśli,
że do końca już pewnie nie zdoła wyplenić
nieszczęsnej skłonności do zaspokajania siebie
przez siebie samego –
mógłby w spokoju rozpocząć nareszcie
obserwowanie budowy i ustroju roślin,
i roli narządów płciowych w owocowaniu,
którego system był dla niego dotąd czymś
nieznanym,
gdyby nie
cebulo-mdły (rycynowaty) smród olejów pędnych
jakiejś armii, która
przecięła ten w ciszy wielkiej stojący świat,
w ciszy z bezmiaru nieba,
traw,
wczesnym rankiem tego dnia,
w marszu do Môtiers bodajże albo i Azji
czy też
i spostrzega w górze
błękitniejący do cna jak płytka lodu w strumieniu
księżyc.
1975
