Z poetyki snu

                                  1 
Widok pogodny i niezamącony raczej w swych trzech rozległych 
horyzontalnych planach; 
                                       łagodne światło z prawej strony 
odsłania długi ciemny mur, nad którym przestrzeń zwieńczona 
pagórem z plamką sjeny na samym szczycie schodzi ku czemuś, 
co jawi się morzem albo i pasmem dale- 
kich gór (cóż 
błękit 
myli) łączących się z niebem o przeogromnej skali pozoru 

                                   2 
pozór. Właśnie: ten mur. Wspaniała zieleń, ciężka od 
czerni. W murze są drzwi. Lecz 
nie ma klamki i 
nie ma klucza 
                     – co kryje mur po drugiej stronie Co 
ma tam natura I 
wstaje lęk. Prosta dotąd 
forma wrót zmienia się w stelę jakby czy 
nadgrobną płytę bez napisu (których tyle 
widzieliśmy w Ulm a może i w Ur), w chropawy wapień 
z zatartą inskrypcją mogącą być przecież jakimś 

wyjaśnieniem (...) stoimy przed drzwiami 
bez wejścia 

                                   3 
cóż; skoro swój palec unosi natura i 
mówi „tu nie”, 
trzeba się cofnąć 
i wrócić w oglądzie w to samo miejsce co wpierw i 
na nim poprzestać; w końcu jest 
piękne; i starczy gdy widzisz, jak 
                                                   ciche światło z prawej strony 
odsłania długi ciemny mur, nad którym przestrzeń zwieńczona 
pagórem z plamką sjeny na samym szczycie schodzi ku czemuś, 
co jawi się morzem albo i pasmem dale- 
kich gór (o 
błękit 
myli) łączących się z niebem o przeogromnej skali pozoru 

.  .  .

poetyka snu. 
I malarz Łajming musiał być tutaj, abyś to pojął. 
Forma prezentowana w przeglądarce internetowej nie odzwierciedla dokładnie zapisu drukowanego. Zapraszamy do zapoznania się z oryginalnym układem literniczym dostępnym w postaci skanu - wyświetl plik PDF (w nowej zakładce)